-

oriolanka

Świeżym okiem, czyli baranowski rollercoaster nowicjusza

Jest taka scena z mocno już zakurzonego filmu J. Rutkiewicza „Kochajmy syrenki”, gdzie J. Fedorowicz i B. Łazuka zdezorientowani, a nawet trochę przestraszeni rewelacyjnymi osiągami silnika swojej dopiero co nabytej, acz nieźle już zdezelowanej syrenki, zaglądają pod maskę samochodu chcąc odkryć przyczynę tej, w ich przekonaniu, usterki. Wywiązuje się dialog:

- No i co?

- A bo ja wiem?

- Daj, ja spojrzę.

- A ty się znasz?

- Nie. Ale popatrzę świeżym okiem.

 

Zmotywowana powyższym uzasadnieniem, ośmielam się zamieścić tutaj swoją relację z konferencji, bo chociaż jestem osobą całkowicie spoza Waszego środowiska, i jako taka odnajduję w sobie wciąż jeszcze niezagospodarowane korylizmem olbrzymie pokłady ignorancji i niekompetencji, to posiadam wszakże jeden cenny atut: świeże oko.

Oczarowana opowieściami koleżanki ze spotkania w Tłokini, z łatwością dałam się namówić na Baranów Sandomierski. Lista prelegentów, tematyka wykładów, i co równie ważne – błogosławieństwo Męża, którego, ku Jego rozpaczy, zatrzymały w Krakowie obowiązki zawodowe, wszystko to sprawiło, że koleżanka nie miała trudnego zadania, aby przekonać mnie o słuszności podjętej ad hoc decyzji.

W miarę zbliżania się terminu konferencji, zaczęłam nieśmiało podczytywać na SN wybrane artykuły i komentarze pozostając w podziwie dla Państwa wiedzy, erudycji i …pasji.

Wiedziałam więc, że nudno nie będzie. Ale rzeczywistość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Już pierwszy wieczór spędzony przy wspólnym, skonstruowanym chałupniczym sposobem na wzór ósemki stole, przyniósł moc silnych wrażeń. Różnorodność tematów poruszanych w dyskusjach, nowe, interesujące znajomości, a przede wszystkim przemiła atmosfera, sprawiły, że czas, jak zwykle w takich sytuacjach, przeleciał jak szalony. Na szczęście dysponowałyśmy z koleżanką pokojem, co prawda, jak mówi "Pan Parasol", w czworakach, ale za to dwupoziomowym, mogłyśmy więc zaprosić wszystkich chętnych do w miarę wygodnego kontynuowania zainicjowanej w przepięknej zamkowej scenerii wymiany naszych myśli.

Po bardzo krótkim śnie i pysznym śniadaniu, przekroczyłam próg sali portretowej i to było tak, jakbym zajęła miejsce w rollercoasterze. Wraz z pojawieniem się pierwszego prelegenta ten szalony pojazd ruszył i zatrzymał się… dopiero w Krakowie.

O wykładach pisać chyba nie powinnam. Ci, którzy zrobili to przede mną, wyczerpująco i niezmiernie interesująco, w wielu przypadkach można by rzec - przepięknie ujęli ich istotę. Ja chciałabym tylko wrzucić tu parę uwag.

 

Podczas wykładu prof. Święcickiego myślałam o przyjaciółce naszej córki, która od lat zmaga się z ChAD. Nagle zdałam sobie sprawę, że pierwszym symptomem, jaki zaobserwowałam u M. na długo przed zdiagnozowaniem choroby był pomysł, aby na kilka miesięcy przed ukończeniem studiów na politechnice zrobić sobie roczną przerwę w nauce aby… i tutaj wybuchał prawdziwy gejzer pomysłów! To zachowanie niosło też ze sobą ryzyko dla naszej córki, która przez moment gotowa była towarzyszyć przyjaciółce w eksploracji świata. M. porzuciła studia lecz spędziła pozyskany w ten sposób wolny czas na smętnym snuciu się po ulicach w oczekiwaniu aż jej koledzy skończą zajęcia…

Myślałam też o tym, że skoro w okresie manii mogą pojawiać się różne myśli, często genialne, to stanowi to kolejny dowód na to, że genialny człowiek może stanowić jednak pewną anomalię. W ogóle genialny umysł często bywa przecież postrzegany przez psychiatrię jako swoista aberracja mózgu towarzysząca różnym zaburzeniom psychicznym.

Następny prelegent, ks. Krzysztof Irek, w przepięknym stylu przedstawił (a może niektórym z Państwa tylko przybliżył?) postać biskupa Zygmunta Łozińskiego. Oczywiście, wśród zakupionych przeze mnie książek znalazła się też i biografia tego bohaterskiego księdza patrioty jako lektura obowiązkowa dla moich wnuków.

Dwa kolejne wykłady były tymi, których wyczekiwałam szczególnie. „Polacy w carskich koszarach” – tyle faktów pieczołowicie pozbieranych i skrupulatnie podanych jak na tacy, w jednym miejscu. Wspaniały wykład dr Jacka Legiecia.

I wreszcie, po obfitym obiedzie, czas na Emanuela Małyńskiego. Ta barwna postać została nam przedstawiona w sposób niezwykle ciekawy przez dr Ryszarda Mozgola. Mogłabym tak słuchać i słuchać jeszcze długo…

Tematem spotkania z prof. Katarzyną Kostrzewą była „Katastrofa Smoleńska w świetle przepisów międzynarodowego prawa lotniczego”. Ta niezabliźniona rana ciągle wzbudza w nas zrozumiałe emocje i wywołuje smutek (nie dziwię się, że niektórzy zrezygnowali z wysłuchania tej prelekcji). Pani profesor w sposób niezwykle czytelny przedstawiła stan prawny całkowicie wyczerpując tak sformułowany temat, ale i tak po skończonym wykładzie pozostało we mnie poczucie niedosytu połączonego z ogromnym żalem i przygnębieniem.

Jako ostatni pojawił się przed nami dr Łukasz Modelski, znany mi z radiowej „dwójki” (polecam wspaniały „Kryzys wieku średniego”). Niestety, chyba szalona prędkość rollercoastera dała mi się we znaki, bo przez pierwszy kwadrans miałam spory problem z koncentracją uwagi i ciągle gubiłam wątek. W dodatku zwiedziona przez, jak zawsze, niezależny i krytyczny umysł mojej koleżanki przez chwilę ja również poszukiwałam w osuszanych stawach saletry…

Dziękuję Gospodarzowi tego niezwykłego przedsięwzięcia za możliwość wzięcia w nim udziału, a wszystkim Państwu za przemiłe towarzystwo. Życzę wytrwałości w poszukiwaniu wiedzy i prawdy historycznej, a na koniec chciałabym jeszcze przytoczyć fragment mojej kuluarowej rozmowy z red. Stanisławem Michalkiewiczem, który, ku mojej wielkiej radości, niespodziewanie znalazł się pośród nas. Gdy zapytałam wiedziona troską o obecną sytuację społeczno-polityczną „Panie redaktorze, jak żyć?” w odpowiedzi usłyszałam Jego słynne „Długo i zdrowo!”

I tego się trzymajmy!



tagi: lulii 

oriolanka
14 marca 2019 11:34
17     1598    22 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

saturn-9 @oriolanka
14 marca 2019 11:48

 ... od lat zmaga się z ChAD. Nagle zdałam sobie sprawę, ...
 

Aż strach komentować. Też nagle zdaję sobie sprawę.

Ale jakie jest wyjście z tego up and down?

Duszpasterz co poprowadzi do wyjścia z tego labiryntu...

 

Pięknie napisane. Proszę częściej.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @oriolanka
14 marca 2019 11:54

5 lat temu Amerykanie wysłali na Oriona statek, ale zamiast 40 planowanych tam lat statek powrócił wcześniej i przywiózł na pokładzie Oriolankę, którą nam zrzucił przy pomocy Pani Archeolog ;)

Wspaniale, że dołączyłaś do grona piszących Jolu! Wielkie dzięki za twój wpis i możliwość poznania.

Ps. A gdzie przepis na lody? :))

zaloguj się by móc komentować

qwerty @oriolanka
14 marca 2019 12:02

bardzo miła opowieść

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @oriolanka
14 marca 2019 12:25

No nie wiem, jak dla mnie jest Pani całkowicie z naszego środowiska :) 

zaloguj się by móc komentować

oriolanka @ainolatak 14 marca 2019 11:54
14 marca 2019 12:26

Bardzo mi się podoba taka interpretacja mojego nicka! Poza tym cała odpowiedzialność za wszelkie szkody spowodowane moim pojawieniem się na SN zostaje tym samym przerzucona na Panią Archeolog :-)

A teraz lody gustem red. Michalkiewicza:

Bierzemy porcję lodów, najwygodniej, jeśli będzie to prostpadłościan, chociaż myślę, że i z kulką też damy radę. Obkładamy ją w całości wafelkiem (ja spróbuję cienkim, świeżo upieczonym, ale przestudzonym biszkoptem, bo jest bardziej elastyczny). Następnie przykrywamy całe to ustrojstwo ubitą wcześniej na sztywno pianą z białek (koniecznie z dodatkiem cukru pudru) zwracając uwagę, żeby nie zostawić żadnej szparki. Wkładamy do nagrzanego na 200 st. piekarnika i stajemy przed nim wpatrzeni w nasze lody jak sroka w gnat. Chodzi o to, że musimy złapać moment, kiedy beza się zarumieni. Wtedy wyjmujemy i prędziutko ozdabiamy owocami, bakaliami itp i lecimy z tym biegiem na stół! Pan Stanisław gwarantuje boskie doznania kulinarne - zimny lód w gorącej, chrupiącej pierzynce z bezy. Cała trudność w tym, że trzeba to zrobić bardzo szybko i sprawnie. Ja mam zamiar najpierw solidnie potrenować, zanim zaproszę gości na taki deser.

zaloguj się by móc komentować

oriolanka @saturn-9 14 marca 2019 11:48
14 marca 2019 12:40

Nagle zdałam sobie sprawę, ...

Miałam na myśli to, że obserwując zachowanie koleżanki córki podczas studiów, nie zauważyłam niczego niepokojącego. Ot, szalone pomysły o dziekance, żeby dać odetchnąć skołatanej głowie. Dopiero słuchając wykładu na konferencji zaczęło mi to zaskakiwać.

Ale tak, oczywiście ma Pan (Pani?) rację. Uświadomienie sobie faktu, że ktoś jest poważnie chory zawsze dzieje się nagle. Nawet jeśli mamy wcześniej jakieś podejrzenia, to ostateczna diagnoza zawsze jest szokiem.

zaloguj się by móc komentować

oriolanka @parasolnikov 14 marca 2019 12:25
14 marca 2019 12:51

Dziękuję za miły komplement!

zaloguj się by móc komentować

betacool @oriolanka
14 marca 2019 12:52

Pozdrawiam serdecznie, przy okazji także dziękując za wspaniałe towarzystwo.

Chyba sobie niektóre relacje wydrukuję i powsuwam w zakupione w Baranowie książki.

A przepis na ciepłe lody powieszę na lodówce.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @oriolanka
14 marca 2019 13:38

Czekalam, kto pierwszy " sprzeda" przepis na lody, no i doczekalam się! 

Dziękuję za kolejną relację. Niestety, mieszkam za daleko, aby dojechać w sobotę,  a w piątki pracuję i urlop nie wchodzi w grę. Jednym słowem los nauczyciela. Ale w Kliczkowie już będę i na pewno moje wrażenia będą takie same!

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @oriolanka
14 marca 2019 14:06

Witam na pokładzie i dziękuję za Pani opowiadanie. Każda relacja nas ubogaca, każdy mógł dostrzec inne momenty w wykładach. Też siedziałam przy wielkiej ósemce, ale Pani nie kojarzę. Może następnym razem się poznamy :)

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @oriolanka
14 marca 2019 16:28

Ciekawa relacja. Z podziękowaniem, A.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @oriolanka
14 marca 2019 16:44

Bardzo dziękuję za relację

zaloguj się by móc komentować

Paris @oriolanka
14 marca 2019 19:07

Rzeczywiscie...

... ma Pani "swieze oko"... bardzo fajna, mila relacja... takze za przepis na "pieczone lody" wg pana Michalkiewicza -  plus  !!!

Bedzie dla mojej siostry - jak znalazl, bo ja to zdecydowanie przedkladam "degustacje" nad przygotowanie... chyba, ze juz nie mam wyjscia i musze... dziekuje.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @oriolanka
14 marca 2019 21:22

Witaj na pokładzie. Piękny nick i piękna relacja, a zakończenie to już mistrzostwo świata!

Na zachętę do dalszego pisania piosenka. Wprawdzie o Mołdawiance, ale jakoś mi się komponuje z Oriolanką;-)

 

zaloguj się by móc komentować

bolek @oriolanka
14 marca 2019 23:25

Plus i proszę pisać więcej :)

PS

3'45" ;-)

zaloguj się by móc komentować

oriolanka @maria-ciszewska 14 marca 2019 14:06
15 marca 2019 16:14

Dziękuję za ciepłe powitanie. Jeśli chodzi o skojarzenia, ja miałam ułatwione zadanie - wystarczył mi jeden rzut oka na Pani fotkę profilową :) Kilkakrotnie wymieniłyśmy się uśmiechami, ale rzeczywiście jakoś brakło okazji do rozmowy. A zatem wszystko przed nami!

zaloguj się by móc komentować

oriolanka @bolek 14 marca 2019 23:25
15 marca 2019 16:20

Dziękuję za wsparcie i za syrenkowe kadry :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować